Coraz więcej czarnych chmur nad chińską aplikacją, ujawniono właśnie, że TikTok udostępnia informacje policji. Czyżby zbliżał się nieuchronny koniec?
TikTok udostępnia informacje policji
Nowo ujawnione dokumenty policyjne ujawniają, w jaki sposób aplikacja TikTok udostępnia informacje o swoich użytkownikach organom ścigania pod pewnymi warunkami. Dokumenty pochodzą z 2020 roku i zostały uzyskane w ramach Blue Leaks. Jest to zbiór ponad miliona dokumentów pobranych ze zhakowanych serwerów policyjnych z całych Stanów Zjednoczonych. O całej sprawie informuje Business Insider.
Informacje obejmowały szereg danych osobowych i technicznych. Mowa tutaj o modelu telefonu posiadanego przez użytkownika, liczbę różnych adresów IP, przez które łączy się użytkownik. Numer telefonu przypisany do konta także znajdował się w dostarczanych danych. Firma dostarczyła również informacje o tym, jakie inne konta w mediach społecznościowych posiadał użytkownik, w tym także konto na Facebooku, na którym zarejestrowano konto TikToka. Informacje o koncie Facebook obejmują również „Binding ID”. Jest to alfanumeryczny kod używany do identyfikacji określonych kont Facebook, które łączą się z zewnętrznymi usługami lub aplikacjami.

Aplikacja współpracowała z policją od dawna
W przeszłości TikTok otwarcie współpracował z prośbami organów ścigania. W raporcie na temat przejrzystości w 2019 roku. TikTok powiedział, że otrzymał 100 wniosków od organów ścigania w okresie sześciu miesięcy, prosząc o informacje na temat 107 kont. Firma twierdzi, że wypełniła 82 z tych wniosków, chociaż dokładny charakter informacji i specyficzne okoliczności wniosków pozostają niejasne. Zgodnie z prawem Stanów Zjednoczonych firmy mediów społecznościowych są zobowiązane do udostępniania informacji organom ścigania na żądanie sądu lub wezwania do sądu.
W ostatnich miesiącach TikTok został poddany szczególnej kontroli zarówno ze strony urzędników państwowych jak i prywatnych firm zajmujących się bezpieczeństwem. W ostatnim wywiadzie dla Fox News, sekretarz stanu Mike Pompeo powiedział, że administracja Trumpa rozważa zakazanie aplikacji:
Nie chcę zapowiadać tego przed prezydentem, ale na to patrzymy i rozważamy taką opcję.
Popularny streamer Ninja znany z grania w Fortnite na Twitchu, usunął aplikację z powodu obaw związanych z prywatnością. Federalna Komisja Handlu USA i Departament Sprawiedliwości podobno prowadzą dochodzenie w sprawie TikTok. Postawiono jej zarzuty iż naruszona została umowa z 2019 roku. Dotyczy ona prywatności dzieci oraz osób małoletnich. TikTok zaprzeczył zarzutom, że w gromadzeniu danych jest coś nielegalnego lub niewłaściwego. Kwestionuje także zarzuty niektórych urzędników państwowych, które szpieguje w imieniu chińskiego rządu. Rzecznik firmy zabrał głos w tej sprawie:
Nie mamy wyższego priorytetu niż promowanie bezpiecznej aplikacji dla naszych użytkowników. Nigdy nie dostarczyliśmy danych użytkowników rządowi Chin, ani też nie zrobilibyśmy tego, gdyby ktoś z tamtejszego rządu nas to poprosił.

Podejrzliwość wobec chińskiej aplikacji jest coraz większa
Obecnie TikTok nie ma łatwego życia jako aplikacja. Trump powiedział, że rozważa zakazanie aplikacji w ramach kary dla Chin za koronawirusa. Dodatkowo rozpoczęła się wojna handlowa pomiędzy Chinami a Indiami. Spowodowało to zakazanie aplikacji na terenie całego kraju przez indyjski rząd. Chodzi o bezpieczeństwo narodowe oraz to, że TikTok wykrada dane użytkowników. Kolejne wieści z kolei dotyczą pracowników Amazona. Według informacji opublikowanych przez pracowników, zarząd firmy wymaga usunięcia chińskiej aplikacji. Inaczej pracownik nie otrzyma dostępu do firmowej skrzynki e-mailowej.
Jednakże rzecznik Amazonu zareagował błyskawicznie i stwierdził, że e-mail wysłano przez „pomyłkę”. Zarzeka się także, że firma nie zmieniła swojego podejścia do TikToka i nie ma zamiaru zmuszać pracowników do usuwania popularnej aplikacji.