×

Podatek od Netflixa? Rząd planuje pobierać opłaty od serwisów streamingowych

Podatek od Netflixa oraz innych innych serwisów VOD? To bardzo możliwe, jednak minister nie uważa to za podatek, a za składkę na rzecz kultury.

Podatek od Netflixa? Rząd ma gotową ustawę

Według najnowszego pomysłu rządu wszystkie serwisy VOD działające w Polsce mają płacić podatek kwartalny. Ma on wynosić 1,5% dochodów jakie zarabiają one na terenie naszego kraju. W przypadku Netflixa danina wyniosła by ok. 6,44 mln złotych za ubiegly rok. Z kolei Ipla (której właścicielem jest Polsat) zapłaciłaby ponad 4 mln złotych. Minister kultury i dziedzictwa narodowego, Piotr Gliński był gościem programu specjalnego Wirtualnej Polski „Koronawirus”. Tłumaczył tam dlaczego serwisy VOD mają zapłacić i nie uważa tego jednak za podatek, ale za składkę na rzecz kultury:

To nie jest podatek, tylko składka. Podobne opłaty ponoszą m.in. kina czy dystrybutorzy filmowi. A przecież na Netflixie też mamy filmy. Trzeba się solidarnie podzielić odpowiedzialnością, a podobne opłaty funkcjonują w innych krajach. Trzeba tę sprawę ucywilizować również w Polsce.

Polski Instytut Sztuki Filmowej corocznie wydaje miliony złotych na wspieranie rodzimych produkcji filmowych. Z ich jakością bywa rożnie, lecz warto wspomnieć, że kilka milionów z konta trafiło do m. in. Bożego Ciała. Jednak warto pamiętać, że za podatek zapłacą najpewniej odbiorcy Netflixa oraz pozostałych serwisów, ponieważ pewne jest, że aby wyrównać straty podniesione zostaną stawki za abonament.

Unia Europejska także kontroluje Netflixa

Wbrew pozorom kontrolowanie Netflixa to nie wymysł Polski, ale jest to zjawisko, które sankcjonuje także w Unii Europejskiej. W 2018 roku przedstawiciele władz UE zażądali, aby ponad 30% produkcji dostępnych na platformach VOD i dystrybuowanych na terenie Starego Kontynentu było produkcji europejskiej. Pomysłodawcom tego pomysłu zależało na tym, aby Netflix oraz pozostałe platformy streamingowe, które inwestują w produkcje nowych tytułów nie promowały wyłącznie amerykańskich produkcji.

Taka propozycja szybko spotkała się z negatywnym podejściem dystrybutorów w tym także Netflixa. Jak skomentował poczyniania UE jeden z założycieli Netflixa, Reed Hastings:

Wolelibyśmy skupić się na tworzeniu świetnych usług dla naszych użytkowników, co zawierałoby także tworzenie lokalnych produkcji, niż na zaspokajaniu kwot. Jednak przewidujemy, że regionalne kwoty programowe zbliżone do udziału regionu w naszych globalnych subskrypcjach, jedynie minimalnie zredukują satysfakcję użytkowników. Niemniej jednak, kwoty, bez względu na wielkość rynku, mogą negatywnie wpłynąć zarówno na doświadczenia klientów, jak i na kreatywność. Wierzymy, że bardziej efektywną ścieżką wspierania przez kraje ich lokalnych produkcji jest bezpośrednie i niezależne od kanału dystrybucji motywowanie lokalnych twórców treści medialnych.

W połowie marca, gdy pandemia koronawirusa rozprzestrzeniła się po świecie władze UE zażądały, aby Netflix obniżył jakość strumieniowania o 25%. Komisarz ds. rynku wewnętrznego UE, Thierry Breton spotkał się w tej sprawie z Reedem Hastingsem.

Unia obawia się, że jej obywatele będą spędzać zbyt dużo czasu w serwisach streamingowych oraz zbytnio obciążą oni sieć internetową, powodując kłopoty np. w trakcie pracy zdalnej. Szef Netflixa zgodził się na żądanie UE i obniżono zgodnie z zaleceniami prędkość strumieniowania na okres 30 dni.

Myślicie, że nowy podatek przyczyni się do wzrostu jakości polskiej kinematografii?

Może Cię zainteresować